CZYLI HAENYEO NIE TYLKO JAKO SYRENA, ALE I KOBIETA WALCZĄCA
Wiecie, że jestem zafascynowana haenyeo – nie da się tego ukryć. Kolejny powód, dla którego tak jest, opiszę w dzisiejszym bazgroleniu. Tym razem całkiem na poważnie.
„Najodważniejsze, bo najwięcej im odebrano…”
Okupacja japońska trwała w Korei od 1910 do 1945 roku.
Wiele praw człowieka zostało po drodze oczywiście podeptanych, bo gdzie bezlitosny pan tam i wykorzystywany sługa.
Tak było też z prawami haenyeo. Zawód haenyeo, który należał do najcięższych w tamtych czasach. – Kobiety wstawały przed świtem i narażając życie wychodziły na połów w morze by po powrocie pracować jeszcze w polu, zajmować się dziećmi i domem. – O trudzie ich życie mówi nam też tekst pieśni, którą haenyeo śpiewały wypływając statkami w morza, a która gości na ich ustach po dzisiejszy dzień.
“Płyńmy na wyspę Ieo. Płyńmy na wyspę Ieo. Matka urodziła mnie w dzień, kiedy nie było ni słońca, ni księżyca i teraz muszę się zmagać z tak ciężkim zawodem…” – Dźwięk wioseł haenyeo (이어도사나) – pieśń ludowa haenyeo
Wykorzystywane i wycieńczone haenyeo były nie tylko pierwszymi kobietami, które sprzeciwiły się okupacji japońskiej, podniosły one też największe powstanie w kraju w latach 30tych XX wieku.
Na czele powstania i demonstracji przeciw wyzyskowi Koreańczyków przez władze japońskie na wyspie Jeju stanęło tych pięć młodych kobiet – Kim Ok Ryeon (김옥련), Bo Choun Hwa (부춘화), Bo Deok Ryang (부덕량), Go Cha Dong (고차동), Kim Gyae Seok (김계석) – kiedy powstańcze iskry zapłonęły w ich sercach miały one na przełomie 17~19 lat.

Co je do tego zmusiło?
Prawa haenyeo podczas okupacji japońskiej były coraz bardziej lekceważone. Praca, która wcześniej mimo bycia nad wyraz niebezpieczną przynosiła godne zarobki, stała się wyzyskiem. Ceny wyławianych owoców morza zaczęły być bezprawnie zaniżane, a wiele haenyeo wyjechało nad wybrzeża Japonii, Chin czy Rosji, myśląc, że w ten sposób jakoś utrzymają rodzinę, ale wracając z zagranicznym zarobkiem i tak były grabione przez okupantów. W końcu 1920 roku haenyeo założyły stowarzyszenie haenyeo, mając nadzieję, że będą mogły przeforsować swoje prawa. Niestety tego samego roku na czele władz administracyjnych wyspy Jeju stanął Huzinada Takeshi, który rozpoczął okres jeszcze większej dyskryminacji robotników i w 1925 roku haenyeo pozostawały z niecałymi 20% swoich dochodów.

I tutaj pojawiły się one – dzielne młode kobiety. Pod pozorem recytowania tekstów na szkolnym spotkaniu, wylały swoje serca mówiąc o niesprawiedliwościach jakie spotykają ich matki i ich same. To rozpaliło tylko tlący się w nich ogień i przekonało ich i kobiety z ich otoczenia o tym, że nie powinny cicho poddawać się sytuacji.
Od roku 1931 pod ich przewodnictwem zaczęły się pierwsze rozruchy, żeby 7go stycznia 1932 roku doprowadzić do protestu osiemdziesięciu haenyeo, które z harpunami w rękach wyszły na wybrzeże wzdłuż plaży Sehwa domagając się przywrócenia im prawa do godnej pracy. Demonstracja ucichła, gdy administrator obiecał wysłuchać ich warunków. Niestety były to puste słowa. 12stego stycznia haenyeo potrojone liczebnie wywołały powstania, dobijając się do siedziby Takeshi, który znowu obiecał wcielić ich roszczenia w życie w ciągu pięciu dni. W zamian za to przygotował oddziały, które miały powstrzymać rozdrażnione haenyeo, siłą. 27 stycznia próbowały jeszcze powstrzymać nadpływających na Jeju oprawców, tłumem otaczając i chcąc przewrócić ich statek. Skończyło się jednak aresztem i torturowaniem ponad stu powstańczyń, włączając pięć kobiet wymienionych powyżej. Jedna z nich – Bo Deok Ryang, po sześciu miesiącach przebywania w areszcie nabawiła się ostrych powikłań po zapaleniu płuc i umarła (stąd zdjęcie za młodu).

Ani groźby , ani areszt, ani tortury nie stłamsiły jednak rozpalonych serc haenyeo i na przestrzeni 1931~1932 roku odbyło się łącznie 238 demonstracji, w których wzięło łącznie udział 17,130 osób.
Na tę cześć przebywający wówczas w więzieniu mąż jednej z uczestniczek powstania napisał piosenkę, która do dzisiaj gra w sercach haenyeo i daje im siłę, przypominając o historii ich matek, babć i prababć.

My niezliczone haenyeo z wyspy Jeju
Znamy żałość istnienia
Czy zimno czy pada
Nasze ciało poddajemy temu morzu i tej wodzie
Wychodzimy o świcie, wracamy o zmierzchu
Dając piersi dziecku, robimy kolację
Cały dzień wysiłku przynosi dobrą zapłatę
Ale ciężko żyć, bo westchnienie wybudza nas ze snu
Od małego rozstanie z domem, rodzicami i rodzeństwem
Żeby utrzymać całą rodzinę na swych własnych barkach
Od portu do portu by zarobić na życie
Przekraczamy to straszne morze przepełnione wysokimi falami
Gdzie się tylko nie zjawimy
Ci dranie nas wyzyskują
Wysysają nasz pot i krew
Gdzie mamy się podziać – my niezliczone haenyeo?
W przygotowaniu tekstu pomógł mi film „ 제주해녀항일운동 – 나는 해녀이다”, oraz namu.wiki
Zdjęcia: https://blog.daum.net/kshan48/8750669, http://www.ilganjeju.com/news/articleView.html?idxno=51397 , https://www.pressian.com/pages/articles/233063?no=233063#0DKU, https://m.blog.naver.com/kspak56/221822707702
Skomentuj