Opowiadanie: Haenyeo, która bała się ryb


Haenyeo, która bała się ryb

Obślizgłe, śmierdzące, płetwiaste potwory. Odwróciła wzrok, ale przez zapach atakujący jej nozdrza, nie mogła się pozbyć dręczących jej myśli. 
 
Stół był zastawiony szerokim wyborem ryb i owoców morza. Gdyby nie brać pod uwagę smażonego okdeom1, sashimi z makreli, myelochi bokkeum2 i ostrej zupy rybnej, cała reszta potraw była dla niej zupełnie znośnym menu na kolację. Krewetka homarowata3, gotowana ośmiornica – co by tu nie mówić, była to wieczerza pełna najlepszych rarytasów z regionu wyspy Jeju. 
 
– Suji, a ty czemu nie jesz? Aż się jeść odechciewa, jak się na ciebie patrzy!
 
– Zostaw ją, wiesz, że nie lubi ryb. Je miyeokguk4, to wystarczy! 
 
Miała opuszczoną głowę, ale kątem oka zauważyła, jak do jej talerza zbliża się cudza pałeczka. Wyglądała w jej oczach kolosalnie i posuwała się jakby w ekstra zwolnionym tempie. I to ta pałeczka z hukiem opuściła na jej talerz filigranową myelochi. Oczywiście w tym zgiełku, ba, nawet w zupełnej ciszy były to decybele, które nie dobiegłyby niczyich uszu, jednak dla niej zabrzmiało to, jak wielkie “buuuum!”. Jej źrenice natychmiastowo się powiększyły. 

– Spróbuj ot to, to jedno. Bo jak nie to samcheun5 [mi] będzie przykro. 

– Ej no co ty, na łeb upadła? Zostaw ją w spokoju! Suji, jak nie chcesz, to nie jedz. Patrz tylko na tę ciotkę! Jak byliśmy w Gangreung, to sama zrobiła zadymę, że spaghetti i to, jak to tam? Risutto? Risetto? Że niby za tłuste. A teraz się czepia naszej najmłodszej. 

– Ni-nic się nie stało… Zjem – powiedziała, po czym prędko upchnęła mini rybkę pałeczką do szparki w ustach. 

– Spoójrzcie tylko na nią. Jaki zuch! – starsza kobieta, która przed chwilą stanęła po jej stronie, zaczęła ją głośno wychwalać. 

– Przepraszam… Muszę iść na chwilkę do toalety. 

Myelochi, którą miała zwyczajnie przełknąć, stanęła jej w gardle i za nic nie chciała przejść dalej. Nagle nie była w stanie oddychać przez intensywny ‘morski zapach’, który wypełnił całą jej jamę ustną i zaczął ulatywać do wnętrza jej nosa. Mimo że była w stanie wytrzymać pod wodą nawet trzy minuty na bezdechu, w tej sytuacji trzydzieści sekund wydawało jej się długie jak niekończący się maraton. Poczuła się słaba. Zupełnie jak wtedy kiedy była ‘świeżakiem’ w szkole haenyeo. Tym bardziej nie chciała teraz okazywać tej słabości przed innymi haenyeo. Nie chciała stać się znowu tym słabym ogniwem przez jedną tycią rybkę. 

Natychmiast po znalezieniu się w kabinie, wypluła myelochi do toalety. 
 
– Tfuj, tfuj! 
 
Przepłukała usta wodą. 
 
Cholera, o co chodzi? Co ze mną nie tak? Nie no… to przecież nie moja wina, tylko tych bezczelnych ryb. Nie mają co robić tylko nękać mnie pod wodą i na lądzie? 
 
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Trzy krople zimnego potu spływały po jej czole. Wyciągnęła dwa papierowe ręczniki i pośpiesznie przetarła czoło, następnie usta. 
 
– Ach… – Westchnęła głęboko.  

Już miała wrócić do stolika, gdy dobiegły jej uszu rozmowy dochodzące zza drzwi. 
 
– Jak jest z Busan, to jak może nie jeść ryb? To, że się boi to jeszcze, ale już martwe ryby, że co to niby ją w język ugryzie? Nie rozumiem kompletnie. Na widok rekina to ja też robię w gacie, ale ta to się i flądry boi i halibuta. No, wszystkiego normalnie! 
 
– Ja też nie rozumiem. Ale Suji dobrze łowi, więc zostaw ją i tyle. Jak pójdzie do innego zrzeszenia rybackiego, to co zrobisz? Słucha się i robi wszystko, jak jej się każe. Jest inna niż wszystkie ‘łajzy z lądu’, a ty ją po prostu za to nie lubisz. Ty myślisz, że jak łowi lepij, to ci podkrada z portfela. Racja? 
 
– Ej, ej! Co wy tam się tak sprzeczacie. Nie psujcie dobrej zabawy. Chwytajta za kieliszek i chlub w ten dziub! – przerwała przewodnicząca haenyeo. 
 
Była haenyeo od prawie czterech lat, ale z całej wymiany zdań w dialekcie Jeju zrozumiała tylko ponad połowę. Nie mniej jednak wyłapała to, co stanowiło jej główny punkt. Poklepała się na otrzeźwienie trzy razy po policzkach, otworzyła drzwi WC i wróciła do stołu. 

Tej nocy nie mogła spać. Od świtu była na połowach, do późnego wieczora piła na wspólnej kolacji, a po niej upewniła się jeszcze czy wszystkie kobiety wróciły bezpiecznie do domów. Miała więc same powody do tego, by padać ze zmęczenia. Jednak mimo zamkniętych oczu jej umysł ciągle walczył z myślami. 
 
Nie no, czemu ja muszę jeszcze wysłuchiwać takie gadki? Moje drugie imię to ‘wynieś, przynieś, pozamiataj’. Najmłodsza i popychadło. Jak dostaję telefon po nocy “zrób to, zrób tamto”, mówię “dobrze” i potulnie robię. Czy jest w ogóle ktoś aż tak potulny, jak ja? I muszę być tak traktowana przez jakieś głupie łuskowate stworzenia, z którymi się po prostu nie lubię? Spróbujcie tylko znowu sobie poradzić beze mnie! Kto wam pomoże wyciągać z wody te cholernie ciężkie sieci? Kto będzie wam palił ogień w bulteok6 zimą? Kto wam będzie nacierał gogle ssuk7? Suji, napraw to, napraw tamto! Jeszcze trochę, a zupełnie ja jako ja zniknę i zostanie Suji kopciuszek. Stanę się kimś zupełnie innym. Zwariuję! Zwariuję i tyle! 

Czując, że to wszystko jest zupełnie nie fair, wyobrażała sobie, jak wykrzykuje słowa, których nigdy nie miałaby odwagi powiedzieć, w stronę starszych haenyeo. 

– Samcheun, myślisz, że jesteś ode mnie lepsza? Myślisz, że jesteś taka wspaniała, bo uczyłaś się poławiania już od dziecka i teraz sobie całkiem nieźle radzisz? Ja uczę się od niedawna, a i tak już jestem na podobnym poziomie. Bo ja też daję z siebie wszystko. Jak coś robię to na śmierć i życie! Zanim zostałam haenyeo, też żyłam bez chwili na wytchnienie. Na śmierć i życie! Nie obijałam się. Więc czemu muszę być dyskryminowana? Nie mogę się nawet bać głupich ryb? Nie wystarczy już, że wyławiam jeonbok8 wielkości dłoni? Co mają do tego te cholerne ryby? Czemu tak ciężko wam zrozumieć, że te płetwiaste potwory są dla mnie obleśne i budzą we mnie lęk? Każdy ma jakieś słabości. Nie możecie po prostu tego zaakceptować? Przecież nikt na tym nie cierpi, nie mam racji? 

Mimo tego całego monologu w myślach jej gniew się nie ugasił. Wręcz przeciwnie, ciężar, który czuła na sercu tylko się wzmógł. Czuła, że jej puls przyspieszył, a górna część jej ciała zaczynała się gotować z gorąca. 
 
– Niech będzie. I tak nie mogę spać, idę do wody. A co tam! Ten jeden raz można złamać reguły. Nie mam jutro połowów… Morze powinno ukoić moje nerwy – powiedziała do siebie na głos. 
 
Następnie poszła po swój tewak9 i kombinezon do przebieralni oddalonej o około 500 metrów od domu. Prócz najbliższych okolic latarni, ulice były pogrążone w ciemności. Statki rybackie oddalone od brzegu rzucały światło, które odbijało się i migotało na kołyszących wstęgach wód.

Zapaliła latarkę w telefonie, bojąc się, że naciśnięcie pstryczka zdradziłoby jej nieplanowaną obecność w szatni. Gdyby miała ruszać na połowy, wsiadłaby z resztą kobiet na statek, by wypłynąć w głębsze morze. Teraz chciała popłynąć na tyle daleko, jak bardzo ją stać bez pomocy żadnego środka transportu. Zmierzała w stronę migających nocnych fal, w kierunku rybackich statków, trzymając tewak obiema rękami. 
 
Wczesno-czerwcowe morze było jeszcze nieco zimne. Kiedy o tym pomyślała, wróciły do niej dawne wspomnienia. 
 
Mówisz, że ci teraz zimno? To chyba nie pamiętasz pierwszej zimy jako haenyeo. Musiałaś zakładać znoszony kombinezon po kimś innym, woda wlewała się do środka… Wtedy to dopiero było zimno. Teraz przy tym to masz tu tropiki, Suji. Weź się w garść! 
 
Było jej zimo nie przez samą temperaturę wody. Oziębiał ją też stan jej zmrożonego serca. Wszystkie chwile, które do tej pory próbowała załatać uśmiechem, przebrały miarę właśnie na tej wspólnej kolacji. Nie były to pierwsze słowa krytyki, czy pierwsze przygadywanie, po prostu tym razem butelka wypełniła się po brzegi, korek wypalił w powietrze i wszystkie uczucia, które starała się tak zgrabnie zakamuflować, wytrysnęły w eter. Suji płynęła teraz w zimnej morskiej wodzie właśnie po to, by ten korek odnaleźć. Muszę to znowu zatkać, żebym mogła jutro przywitać wszystkie samcheon z uśmiechem. Taki był cel jej nocnej wyprawy. 
 
Płynęła do momentu, kiedy poczuła zmęczenie. Postanowiła zanurkować. Nigdy nie zanurzała się w takim mroku, więc z jednej strony ciekawiło ją, jak to jest, z drugiej, chciała pozbyć się tych wszystkich otaczających ją odgłosów, nawet odgłosu kołyszącej się wokół niej wody. Chciała cieszyć się chwilą, kiedy staje się jednym z oceanem. Nabrała powietrza i zeszła pod wodę. 
 
Sprawdźmy, jak bardzo tu jest głęboko. 
 
1,2,3,4… 

Suji nie miała wyczucia w kwestii głębokości, co z resztą ułatwiało jej zostanie haenyeo. Nie bała się głębin. Wiedziała, że schodząc powoli w dół, może przeliczyć sekundę na metr, i tak jak teraz, czasem odliczała. Miała też inną wrodzoną cechę. Kształt uszu. Nawet jakby nie wiadomo jak głęboko nie zanurkowała, nie bolały jej uszy. Nie musiała więc ani brać przeciwbólówek jak inne haenyeo, ani używać korków.

Nurkowała powoli, żeby nie obić się o dno. Było tak ciemno, jakby ktoś otulił ją tuzinem grubych zasłon. W głowie słyszała tylko głuche odgłosy morskich otchłani. Nie przerażała jej ta piekielna ciemność. Właściwie nie bała się niczego. Niczego prócz ryb i paraliżu. Fakt, że mogłaby zostać uziemiona i sprawna tylko umysłem sprawiał, że przechodziły ją ciarki. A mimo to uwielbiała ekstremalne sporty, na co dzień przemieszczając się szybkimi motocyklami.

Szumy w głowie były jedynym, co dobiegało teraz jej uszu. 
 
Jak przyjemnie. Tak spokojnie… 
 
15.

Minęło około 15 sekund, kiedy udało jej się wyczuć pod dłonią szorstki kamień. Nie nurkowała co prawda po to, by cokolwiek złowić, ale po dotknięciu czegoś miękko-oślizgłego, 
 
Ogórek morski! No ciebie to zabieram ze sobą… pomyślała z satysfakcją.

Nagle przypomniały jej się połowy nad morzem wschodnim. W morzu, które miało dużo gorszą widoczność i było bardziej surowe, polegała w większej mierze na zmyśle dotyku niż na wzroku. Z perspektywy czasu nie było to złe wspomnienie. Mogła być z siebie dumna, że nie została zbesztana, mimo że łowiła wśród haenyeo-weteranek. Połowy trwały dwa razy tyle, co normalnie, więc było jej ciężko fizycznie i psychicznie. Codziennie przełykała łzy, żeby nie okazywać słabości, ale to właśnie to doświadczenie, “nie zabijając jej, tylko ją wzmocniło” i teraz mogła przywoływać je z uśmiechem na ustach.

Pewnego razu, gdy patrzyła na wprost, widząc dosłownie nic prócz gęstego pyłu, poczuła, jak gdyby coś ją obserwowało. Okazało się, że dzieliła ją odległość zaledwie kilku centymetrów od flądry. W momencie, kiedy pył się rozstąpił i Suji zobaczyła wgapione w siebie rybie oko, rzuciła wszystko, co udało jej się do tej pory wyłowić – całą garść cennych owoców morza i pospiesznie wypłynęła na powierzchnię. Ryba też się przestraszyła, odpływając w popłochu. Tym razem elementem, który sprawiał, że mogła być w minimalnym oddaleniu od swojego wroga, nie był pył a ciemność, a to wspomnienie sprawiło, że humor, który zdawał jej się powoli poprawiać, nagle znowu wkroczył na pesymistyczne tory.

A co jak teraz też mam przed sobą jakiegoś rybola?

Skierowała się ku powierzchni wody. Mimo że odnalazła swój tewak i uwiesiła na nim swoje ciało, jej puls był cały czas mocno przyspieszony. Próbowała uspokoić serce, którego bicie mogła wyczuć teraz pod prawą dłonią osadzoną na jej piersi, przez wdychanie i wydychanie powoli powietrza.

Obślizgłe, śmierdzące, płetwiaste potwory…

Weź się w garść! Nic nie widziałaś, nic tam nie było. A nawet jak, to co! Są szybkie, nawet byś się o nie nie otarła… To nie delfiny, żeby się przymilały do ludzi. Jedno, za co można je pochwalić to to, że mnie unikają.

Próbowała siebie przekonać.

O cholera! A co jak się pojawią delfiny? Fakt, że nie było słychać ich pisków, ale co jak przypłyną?

Jak miała dwa lata stażu w zawodzie, grupa delfinów pojawiła się na terytorium ich połowów. Widocznie próbowały się z nią zaprzyjaźnić, trącając od dołu nosem jej jaskrawo-pomarańczową boję. Jednak ten gest powitalny doprowadził ją do łez. Była zatrwożona. Nie była to jedna ‚koleżanka’ a aż trzy, więc w jej oczach był to zwykłe zbiorowe nękanie. Grupa haenyeo, do której należała mimo najbardziej gorzkich docinków pod jej imieniem, była jej ostoją. Nie czuła wobec niej nienawiści.

Lokalsi z Jeju są w końcu inni. Nawet jak mówią coś z miłości, to wydaje się, jakby się sprzeczali…

Mimo że dobrze o tym wiedziała, nie raz kłuło ją to w serce.

Dopiero po spotkaniu delfinów pomyślała:

Właśnie tak musi wyglądać prawidziwy mobbing w miejscu pracy!

Zaczynając swoją karierę w biznesie już od młodych lat, Suji tak naprawdę nie miała nawet okazji stać się ofiarą mobbingu. Była z tych szefów, którzy dbają o swoich pracowników. Dbała też o osoby z jej otoczenia. Jednak jak by się głębiej nad tym zastanowić, nie zawsze była taką osobą. W czasach szkolnych trzymała się z dziewczynami o złej reputacji i w ten sposób sama dorobiła się opinii ‚nękatorki’.

– Na co się gapisz? Spuść wzrok, bo oberwiesz, brzydka suko!

Tak bardzo nie potrafiła znieść dziewczyn, które patrzyły jej prosto w oczy. Lub po prostu patrzyły w jej kierunku. Dlaczego tak było? Wydawało jej się, że cudze oczy przeszywały ją, penetrując głębiny jej serca. Spojrzenia innych były jak ostrza noża. Gdy ktoś na nią patrzył, jej dusza stawała się małą nagą istotą, której nie mogła ochronić. Mimo że jej myśli nie były ponadprzeciętnie brudne czy złe, ona sądziłą, że było inaczej. Była wystarczająco brudna i zła w swoich własnych oczach. Na tyle, że nie chciała, by to się ujawniło nawet w najdrobniejszej mierze. Tak naprawdę była bardzo słaba psychicznie, przewrażliwiona na punkcie krytyki własnej osoby. Bała się odrzucenia. Dlatego by nie zostać ofiarą przemocy, stała się napastniczką. Była silna przy słabszych od siebie, a przy silniejszych zachowywała się jak blaknący cień. W grupie udawała twardą i ‘do przodu’, z natury będąc dość cichym dzieckiem.

Dopiero później zdała sobie sprawę, że to, co mówi innym, może stać się powodem czyjejś tragedii. Stało się to dokładnie w trzeciej klasie liceum, na wspólnych zajęciach przeciw samobójstwom, na sali gimnastycznej. Był to dla niej szok. Nie wiedziała, że wśród młodzieży jest aż tak duży odsetek samobójstwo. Wiele z nich będących właśnie skutkiem grupowych szkalowań. Tego dnia, gdy wróciła ze szkoły, zamknęła się w pokoju i rzewnie płakała dobre kilka godzin. Wtedy też postanowiła — po skończeniu liceum nigdy więcej nie będzie się na nikim wyżywać. Nękało ją poczucie winy, że nie miała odwagi skończyć z tym od razu, tylko zdecydowała poczekać do rozstania ze szkolnymi znajomymi.

To między innymi przez to poczucie winy podjęła decyzję, że będzie żyć ‘właściwie’ i dawać z siebie wszystko by zyskać uznanie.

Może delfiny znają moje grzechy i odpłacają mi za karę…

Pomyślała i zdecydowała to zaakceptować jako formę odpokutowywania.

Jak się znowu pojawią, będę potulnie oddawać się ich szkalowaniu. Zasłużyłam sobie… Opuszczę wzrok i milcząc skruszona, przyjmę, co moje…

Dlatego kiedy dostała propozycję nagrania filmu dokumentalnego z delfinami, przyjęła ją mimo paraliżującego ją strachu. Uznała, że będzie myśleć o nich jako o ‘kasie’. Zdarzało się, że z przerażenia nurkowała przy zamkniętych oczach, ale za każdym razem nie odmawiała pracy z delfinami. Teraz jednak było inaczej. Nie było przy niej kamerzystów, a spotkanie tu, pośrodku oceanu, ‘złych koleżanek’ napawało ją paniką.

Nie no, pewnie one też śpią nocą…

Do tej pory oczywiście nie była zainteresowana trybem życia delfinów pomimo faktu, że brała przecież udział w kręceniu filmów o delfinach z Jeju.

Nie powiecie mi chyba, że są aktywne nocą jak rekiny? Rekiny przecież chyba żerują po zmierzchu…

– Rekiny!

Powiedziała na głos, kończąc ciąg cichych myśli.

– Re-kiny! O-M-G.

Czemu nie pomyślałam o tym, że nocą mogą tu być rekiny? No, nie pomyślałam… a jak mogłam, postanowiłam zanurkować, będąc kłębkiem nerwów. Nie byłam przy zdrowych zmysłach…

Teraz, złość, którą była omamiona przed wejściem do morza, już zaniknęła. Wyglądało na to, że zachowania i słowa starszych haenyeo, których ilość zaczęła się przelewać oraz zranienia, których nabawiła się na ich skutek, były łatwiejsze do wybaczenia, niż Suji sama się mogła spodziewać. A może to strach zajął miejsce w jej sercu przeznaczone na gniew i rozczarowanie. Tak czy inaczej, sprawy z wczorajszego wieczoru nie przejmowały jej więcej.

I co teraz? Powinnam znowu zanurkować?

Przypomniało jej się, jak kiedyś słyszała, że rekiny są bardziej skłonne atakować ludzi będących na powierzchni, bo w wodzie wydajemy się więksi niż w rzeczywistości. Niestety nagle zastygła z trwogi. Nie była w stanie oddychać. Miała atak paniki.

Uspokój się, Suji. Oddychaj. Raz, dwa, trzy.

Z zamkniętymi oczami, opierała się czołem o tewak. Jej przestraszone serce nie dawało się łatwo udobruchać.

Cztery, pięć, sześć.

Z braku tchu męczyły ją zawroty głowy.

Myśl o czymś innym. Myśl o biznesie. Obiecałaś sobie, że zarobisz kupę kasy i będziesz żyć jak królowa. Nie czas, żeby umierać. Weź się w garść!

Jej oddech powoli zaczął się stabilizować, ale dziwne przeczucie, które miała od momentu, gdy przyszły jej na myśl rekiny zaczęło się tylko wzmagać. Wdychając powietrze nosem i wydychając ślimaczym tempem ustami, zaczęła się rozglądać dookoła.

Cholera jasna! To uczucie to na pewno moje złudzenie. Za daleko zabrnęłam z moim fantazjowaniem i tyle. Jestem sama i stąd to wszystko!

Było to przeczucie, o którym tylko słyszała, bo sama nie spotkała się do tej pory twarzą w twarz z rekinem. Nie mogła więc być pewna, że nie było to zwykłe złudzenie. Z drugiej strony, doszły ją słuchy, że ostatnio rekiny pojawiały się na terytorium jej połowów, toteż nie mogła być też zupełnie obojętna wobec swojej intuicji.

Muszę szybko wrócić na ląd i tyle.

Myślała. Jednak ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Przez nagły atak stresu jej mięśnie zdawały się bezużyteczne. Trzymała się kurczowo obydwiema dłońmi swojej boi, ale nie miała siły poruszać nogami.

Cholera, czemu ja tu w ogóle przypłynęłam? Po co mi to było?

Z opartym o tewak czołem zaczęła ronić łzy. Kropla po kropli spływały do i tak już słonego morza. Spojrzała na światła statków rybackich odbijające się na tafli. Wprawiło ją to w jeszcze większy smutek.

Nie wiadomo czy były to jeszcze łzy strachu, czy łzy pomieszanych, nieznanych jej emocji, tak jak te, które roniła w swoim pokoju, w ostatniej klasie liceum. Rany wyryte na jej sercu, rany, które wyryła na sercach innych, rozterka, czy aby naprawdę żyje, jak powinna i fobia przed rybami, o której mało kto nawet słyszał. Po morzu wylanych łez, jej siły wręcz przeciwnie jakby zaczęły wracać. Jak gdyby zrzuciła ze łzami trochę ciężaru jej trzydziestoczteroletniego życia.

Weź się w garść, Suji! Musisz teraz robić wrażenie większej. A jak pojawi się rekin, musisz mieć odwagę patrzeć mu prosto w oczy! To jedyny sposób, żeby z nim wygrać! Zrozumiane?

Wygramoliła się z wody do wysokości talii i oparła ciało o boję. Wytężyła ramiona, łapiąc się z obydwu stron boi za obręcz, do której były przymocowane sieci. Nie poruszała nogami, licząc na to, że fale doprowadzą ją powoli do brzegu.

Przecież jesteś dobra w udawaniu większej, niż jesteś w rzeczywistości. Byłaś w tym dobra! Zmuszałaś innych do spuszczania wzroku. Tym razem też ci się uda! Wygrasz z tymi obślizgłymi, śmierdzącymi, płetwiastymi potworami…


1 Okdeom –  niewielka ryba z rodziny promieniopłetwowych, jeden z przysmaków na wyspie Jeju. 

2 Myeolchi bokkeum – przystawka z malutkich suszonych rybek sardeli japońskiej, podsmażanych w całości z miodem i bakaliami. 

3 Krewetka homarowata – (nazwa zmyślona, ang. red banded lobster), rodzaj krewetki jedzonej na surowo, przysmak z regionu wyspy Jeju.  

4 Miyeokguk – zupa z glonów miyeok, potocznie znanych jako japońskie wakame. 

5 Samcheun – określenie używane w stosunku do zarówno kobiet jak i mężczyzn, typowe dla wyspy Jeju. 

6 Bulteok – kamienne (kamień powulkaniczny) zamurowania w kształcie połokręgu, które można spotkać na wybrzeżach wyspy Jeju, a w których haenyeo rozpalały ogień by ogrzać się po lub w trakcie połowów. 

7 Ssuk – bylica, rodzaj rośliny powszechnie używanej w koreańskiej kuchni. Przecieranie nią gogli, zapobiega zaparowywaniu szkiełek pod wodą.  

8 Jeonbok – słuchotka, jadalny rodzaj dużego morskiego ślimaka przypominajacego wyglądem małżę. 

9 Taewak – jaskrawo-pomarańczowa boja, do której przymocowane są sieci haenyeo. Jej kolor ma sprawiać, że haenyo są widoczne z daleka, dla ich bezpieczeństwa.   

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: