PAMIĘTNIKI POLSKIEJ HAENYEO CZ.2


Dzisiaj był pierwszy dzień szkoły haenyeo. Pierwszy dzień nowego wyzwania. A może nawet pierwszy dzień mojej nowej drogi życia. Na wyspie Jeju znajdują się dwie szkły haenyeo, jedna na północy, jedna na południu. Ja wybrałam szkołę na południu, nie tylko ze względu na lokalizację, ale także ze względu na opinie wcześniej poznanych haenyeo.

Na inauguracji pojawiły się ważne osobistości związane z haenyeo i gospodarką morską, łącznie z burmistrzem (a raczej jego zastępcą, bo mu coś wypadło) oraz przedstawiciele oddziałów (wiosek) haenyeo. Wszyscy nam gratulowali i prosili o pomoc w podtrzymaniu tego cennego zawodu przy życiu. Haenyeo, która do tej pory wydawała mi się być ponad przeciętną super kobietą, niczym tajemnicza syrena z morskich otchłani, nagle stała się mi bliska, na wyciągnięcie ręki. Trochę (lub więcej) starań z mojej strony i sama będę mogła mówić o sobie per syrena, ale już inaczej niż do tej pory! Ale czy oby na pewno? Bo sam proces to więcej niż nauczenie się nurkowania — to potrafienie zasymilować się w hermetycznie zamkniętej społeczności i przetrwać w warunkach, w których niewielu daje sobie radę. No cóż… Decyduję się odstawić zmartwienia na półkę i pogratulować sobie za to, że dotarłam aż tutaj. Zobaczymy co dalej. A kobietki, z którymi chodzę do szkoły są cudne, więc już się nie mogę doczekać wspólnego poznawania tajników syreniej profesji 💜🧜‍♀️

Cały dzisiejszy dzień zszedł na zajęciach z teorii. Pierwsze zajęcia z dyrektorem szkoły i naczelnym wydziału haenyeo, do którego przylega szkoła były otrzeźwiające 😅 realia procesu zostania haenyeo okazały się nawet cięższe niż te, o których wczoraj plotkowałyśmy z pozostałymi uczennicami (przeszkody w postaci długości zameldowania w danej dzielnicy, trudności w asymilacji, i horendalne sumy za rejestrację w wioskach haenyeo 😬). Nic to! Nie będę mówić „nie dam rady” dopóki nie spróbuję. Będzie co ma być, byleby do przodu. W każdym razie nie mogę się doczekać zajęć z praktyki, które mają zacząć się już w przyszłą niedzielę!

Druga część zajęć z teorii nurkowania była głównie o bezpieczeństwie podczas morskich aktywności oraz o tym jak na podstawie ksieżyca przewidywać przypływy i odpływy (całe szczęście apki dla wędkarzy podają wszystko jak na tacy).
Mieliśmy też zajęcia z sołtysem wioski (właściwie jednej z dzielnic miasteczka Sogwipo), w której znajduje się nasza szkoła. Opowiadał nam historię wioski i różne ciekawostki m.in o tym, że swego czasu wyspę tygrysią położoną tuż na wprost naszej szkoły zasiedlały licznie króliki 🐇).
Kolejne zajęcia z lokalną historyczką przybliżyły nam czasy Masakry 3ciego Kwietnia okiem ‚tubylców’. Cenię sobie to, że w szkole chcą nam pomóc zrozumieć przez co przeszły babcie haenyeo, co kształtowało je na jeszcze bardziej silne i nieprzeciętne kobiety…
Następnego dnia mieliśmy zajęcia praktyczne i no cóż… patrząc na poranne przed tajfunowe morze, myślałam, że zostaną odwołane. Jednak zatoczka przy brzegu okazała się być na tyle odporna na fale, że zajęcia przebiegły planowo. Samo zakładanie grubaśnego kombinezonu wyssało ze mnie połowę siły 🤭 I choć zajęcia zeszły nam na ćwiczeniu operowania płetwami i obrotami ciałem na powierzchni wody, myślałam, że padnę plackiem. Nie oszukujmy się, chyba najwyższa pora podnieść jakoś moją kondychę bo w sumie przy dobrej kumulacji sił, sama reszta wydaje się być powoli osiągalna 💪

Swoją drogą podczas porannych zajęć z teorii w morzu zawitały delfiny, ale dowiedziałam się już po fakcie… 🐬


Jedna odpowiedź do „PAMIĘTNIKI POLSKIEJ HAENYEO CZ.2”

  1. Będzie z tego kolejna powieść na bank! Czuje przyszłość, więc jestem pewna 😃🤩😍💜💜💜

    Polubienie

Dodaj komentarz